Kategoria: Bez kategorii

Gratka dla miłośników reformacji!

Październik to miesiąc, który kojarzy się nie tylko z jesienną aurą, ale także z ważnymi wydarzeniami w historii Kościoła – to czas, w którym obchodzimy Miesiąc Reformacji.  Po ponad 500 latach od ogłoszenia 95 tez Lutra, Miesiąc Reformacji jest okazją do refleksji nad dziedzictwem religijnym, kulturowym i społecznym, które wpłynęło na kształt współczesnej Europy. W tym czasie warto sięgnąć po kilka pozycji związanych z tym tematem.  

Cień Lutra, słońce luteranizmu…

Zapewne każdy z was doskonale zna Marcina Lutra, więc nie ma potrzeby przywoływać tu jego życiorysu na starcie; wrócimy do niego za moment. Inaczej sprawy się mają z Filipem Melanchtonem! Choć dla wielu nie jest tak znany jak Luter, to jednak wciąż odegrał on kluczową rolę w historii reformacji i można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że jest on jednym z jej ojców i architektów. Bliski współpracownik i przyjaciel powszechnie znanego autora 95 tez, filolog, humanista i teolog, autor Augsburskiego Wyznania Wiary (1530), które stało się fundamentalnym dokumentem wyznaniowym luteranizmu. Ponadto, Melanchton był również znany ze swojego otwartego podejścia w samym sercu burzy religijnych sporów. W przeciwieństwie do Lutra, który często używał ostrzejszego języka wobec przeciwników, Melanchton starał się budować mosty między różnymi frakcjami religijnymi. Uważał, że istnieje możliwość pokojowego zreformowania Kościoła katolickiego i dążył do jedności chrześcijan, przez co bywał (i wciąż bywa) tak krytykowany jak i doceniany.  

Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tej jakże znaczącej postaci w świecie protestantyzmu zachęcamy do lektury książki „Poznaj Melanchtona”. Nie jest to opasłe akademickie tomiszcze, a raczej krótkie opracowanie jego życia dla laików – pozycja idealna, aby u podstaw zapoznać się z enigmą reformacji. Sam Luter mówił o nim: „Opinia i autorytet tego jednego człowieka znaczą dla mnie więcej niż wiele tysięcy marnych Ecków. Choć sam jestem magistrem sztuk wyzwolonych, filozofii i teologii, przystrojonym niemal wszystkimi tytułami Ecka, nie wahałbym się poddać swego autorytetu Melanchtonowi, gdyby się ze mną nie zgadzał”, dlatego też niech będzie to ostateczna zachęta aby spędzić z tą postacią nieco jesiennego czasu z książką!

Pierwszy patriarcha reformacji

W Miesiącu Reformacji nie można jednak pominąć samego Lutra, do którego zgodnie z obietnicą na moment wracamy! Wydawać by się mogło, że każdy z nas wie już o nim bardzo dużo, jeśli nie wszystko. Czy aby na pewno? Spuścizna tego wielkiego reformatora jest naprawdę ogromna i zróżnicowana. Książka „Dziedzictwo Lutra” jest świetną próbą podsumowania jego życia, myśli oraz dzieła. Lektura pod redakcją R.C Sproula i S.J. Nicholasa to zbiór artykułów utrzymanych w popularnonaukowym tonie, które są fantastyczną propozycją dla tych którym nie wystarczy wikipedia, a jednocześnie nie chcą zagłębiać się w akademickie biografie.

Konkurs!

Obie zaprezentowane pozycje są znakomitą propozycją dla wszystkich spragnionych solidnej, acz przystępnej dawki wiedzy o ojcach ruchu reformacyjnego. Dlatego też przygotowaliśmy konkurs, w którym obie pozycje są do wygrania! Po więcej informacji kliknij o tutaj!

Książka, wakacje, słońce i plaża czyli podręczne wydania do torby

Lato rozpoczęło się na dobre, a co za tym idzie wakacje i urlopy. W końcu zyskamy nieco więcej wolnego czasu, który może warto poświęcić na wartościową i wciągającą lekturę. Mamy dla was trzy idealne i bardzo aktualne propozycje. Są stosunkowo niewielkich rozmiarów więc można zabrać je ze sobą wszędzie. Idealnie nadadzą się do czytania na plaży czy na leżaku w ogrodzie!

W końcu, nie ma to jak dobra książka i mrożona kawa na plaży!

„Dziwny wspaniały świat” – czyli temat szczególnie dziś ważny

W XXI wieku wokół płci i tożsamości narosło wiele kontrowersji i nie do końca prawdziwych stwierdzeń. Jak odnaleźć się w tej rzeczywistości i jak właściwie ludzkość doszła do obecnego stanu kulturowego? Świetnie opisuje to Carl R. Trueman w swojej pozycji „Dziwny wspaniały świat”. Książka jest napisana w bardzo przystępny i prosty sposób, więc idealnie nada się na wakacyjną lekturę. Autor wnikliwie bada korzenie kulturowe i filozoficzne, które doprowadziły do rewolucji seksualnej i budowy współczesnego dominującego światopoglądu. To nie tylko historyczna analiza, ale także wezwanie do refleksji, jakże potrzebnej w dzisiejszym, niewątpliwie dziwnym choć wątpliwie wspaniałym świecie.

Książka o szczególnych rolach – „Kobiety i mężczyźni w Kościele”

Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, a uznanie tej prawdy nigdy nie było ważniejsze niż dziś. Kevin DeYoung w książce „Kobiety i mężczyźni w Kościele” oferuje przystępne i biblijnie ugruntowane wyjaśnienie ról płciowych w chrześcijańskim kontekście. Pisze jasno i zrozumiale, co sprawia, że nawet skomplikowane i kontrowersyjne tematy stają się zrozumiałe dla każdego. Autor objaśnia zaprojektowaną przez Boga komplementarność obu płci, zarówno w życiu, jak i w posłudze kościelnej. Lektura ta przekazuje także czytelne i praktyczne wskazówki, które na pewno przydadzą się wam w codziennym życiu.

P.S. Mamy też pozycję w podobnej tematyce dla najmłodszych! Książka dostępna pod tym linkiem.

„Czy Bóg jest homofobem?”

Ciężko podążać za tym, co mówi sama Biblia, kiedy zewsząd otacza nas medialny przekaz LGBTQ+. Kościół stoi prawdopodobnie wobec jednej z największych kontrowersji dotyczącej obyczajowości i moralności, zwłaszcza gdy na wszystkich sztandarach jest to co najważniejsze – miłość. Ale co na to Pismo Święte? Czy Bóg i jego słowo tak samo przedstawia pojęcie miłości, jak rozumie się je powszechnie? Czy Bóg jest homofobem i zabrania małżeństw między osobami tej samej płci? Sam Allberry, który sam identyfikuje się jako osoba zmagająca się z pociągiem do tej samej płci, dzieli się swoim osobistym doświadczeniem i wiarą. Opowiada, jak radzi sobie z tą kwestią, pozostając wiernym ortodoksyjnej chrześcijańskiej nauce. Ta krótka i przyjemna w odbiorze książka przynosi pozytywne i wyzwalające odpowiedzi. To zdecydowanie obowiązkowa lektura dzisiejszych czasów!

Historia odkupienia a Przymierze 

Przymierze a suwerenność Boga

Biblia zaświadcza o wielkości absolutnej i suwerennej władzy Boga, gdyż jest On większy od wszystkich, oraz o zbawieniu przez Niego ludzkości dzięki odkupieńczemu dziełu naszego Pana Jezusa Chrystusa. Łącznikami i środkami wypełnienia tego dzieła w rzeczywistej historii są przymierza. Cała Biblia jest zresztą zapisem historii odkupieńczej połączonej przymierzami, dlatego można ją nazywać księgą przymierza obiecującą zbawienie. Bóg wyprowadził Izraela z Egiptu, „z żelaznego pieca”, by czynić go swoim ludem i stać się jego Bogiem pod rządami przymierza (Pwt 4:20; 1 Krl 8:51; Jr 11:4).  

Przymierze jest obietnicą, którą Bóg celowo złożył ludzkości, ponieważ ją kocha (Kpł 26:9). Zatem ludzkość może zostać zjednoczona z Bogiem i wejść w osobową relację z Nim z pomocą Jego przymierza. Zasadniczym punktem i celem przymierza zawartego przez Boga z ludzkością jest uczynienie jej swoim własnym ludem. Ludzkość może stać się nim za sprawą przymierza zgodnie z zapewnieniem złożonym przez Boga w Jr 31:33 i Ez 36:28: ,,Ja będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem” (Rdz 17:7; Wj 6:7; 19:5-6; Kpł 26:11-12; Pwt 29:13; 2 Krl 11:17; 2 Krn 23:16; Ez 37:27; 2 Kor 6:16). Słowo przymierze jest definiowane jako ugoda lub obietnica, zwykle przypieczętowana, zawarta przez dwie lub więcej stron, szczególnie w celu przeprowadzenia jakiegoś działania”. 

Przymierze jest zazwyczaj ratyfikowane wówczas, gdy jest to korzystne dla obu stron. Jednak przymierze Boga stanowi ogłoszenie jednostronnej łaski Boga. Ta obietnica Boża jest niezmienna (Hbr 6:17) i wierna (Rz 3:3; 1 Kor 1:9; 10:13; 2 Kor 1:18; 1 Tes 5:24; 2 Tes 3:3; 2 Tm 2:13; Tt 1:9; 3:8; Hbr 11:11; 1 P 4:19; 1 J 1:9). Kiedy lud Boży będzie zachowywał przymierze, Bóg z pewnością wypełni je i odpowie pełną miłości łaskawością i prawdą (Ps 103:17-18). Ps 25:10 Wszystkie ścieżki Pana to łaska i prawda dla przestrzegających Jego przymierza i nakazów.  

Cechy Przymierza

Jakie są najbardziej charakterystyczne cechy przymierza, które Bóg zawarł z ludzkością? Po pierwsze, jest ono jednostronne i suwerenne. Upadła ludzkość absolutnie nie spełnia warunków do posiadania relacji przymierza z Bogiem (Ps 14:3; Jr 17:9; Rz 3:10). Niemniej jednak Bóg, który jest większy od wszystkich, przybył i jednostronnie ustanowił przymierze, by urzeczywistnić potężne rządy, a mianowicie zbawienie dla swoich wybranych. Za sprawą bezwarunkowej łaski Boże przymierze zostało ofiarowane Adamowi, gdy na skutek upadku znajdował się w stanie zupełnego zepsucia. Taki jest, jak podaje Biblia, powód tego przymierza”, które Bóg ,,nadał” (Joz 7:11), „umocnił” (Kpł 26:9; Pwt 5:2) i ,,dał” (Dz 7:8). Ponieważ przymierze Boga podlega Jego suwerennym rządom, jest obietnicą niezmienną przez całą wieczność i w żadnym razie nie może być zerwane. Po drugie, jest wieczne.  

W Pwt 7:9 stwierdza się, że Bóg ,,dochowuje przymierza […] do tysięcznego pokolenia” (zob. także 1 Krn 16:15). Również psalmista w Ps 105:8 wyznaje: „Zawsze pamięta o swoim przymierzu, o obietnicy dla tysiąca pokoleń”. Wyrażenie tysiąc pokoleń użyte w tych wersetach nie oznacza dosłownej liczby pokoleń, lecz stanowi symbol ,,wieczności”, czyli wyraża wieczność Bożego przymierza. Przymierze, które Bóg zawarł z Abrahamem, miało kontynuację nie tylko w przymierzach Mojżesza i Dawida, lecz także, w znacznie większym stopniu, w przymierzach z czasów następnych pokoleń. Dlatego skuteczność Bożego przymierza trwa nieprzerwanie przez wszystkie pokolenia. Nawet ludzkie przymierza nie mogą być obalone ani nie można do nich dodać warunków po ich ustanowieniu (Ga 3:15). Boże przymierze jest zdecydowanie mocniejsze niż ludzkie i obowiązuje przez całą wieczność. Bóg nie porzucił swojego ludu nawet wtedy, gdy jego członkowie złamali przymierze, i chronił ich, ponieważ było to Jego przymierze (Jr 29:10).  

Ponadto Bóg odnawiał swoje przymierze w każdym pokoleniu. wszystkie opierają się Przymierza te nie wyłączają się wzajemnie na przymierzach, które zostały już ustanowione, i są z nimi powiązane. Zatem we wszystkich przymierzach Bożych istnieje ciągłość i jedność. Bóg musiał odnawiać i przywracać swoje przymierze w każdej epoce, żeby potwierdzić i objawić swoją odkupieńczą wolę zbawienia ludu wybranego. Miało to także mocno przypieczętować relację między Bogiem a Jego ludem.  

Przymierze jako łaska dla ludzkości

Dlatego fakt, że Bóg ustanowił przymierze z ludzkością, wskazuje na Jego niezmienną łaskę i nieskończoną miłość. Z powodu tego przymierza możemy wyczekiwać nadziei nieba, która ostatecznie poprowadzi nas ku zbawieniu. Nasza nadzieja nie słabnie, gdyż Boże przymierze jest nieugięte i nie naruszy go żadne wyzwanie. Nawet przemijanie wieków i upływ czasu nie mogą podważyć wieczności przymierza, a jego wierności nie zdołają unieważnić ani obalić żadne okoliczności (Pwt 4:31; Ga 3:17).  

Zastanówmy się teraz nad przymierzami Bożymi opisywanymi w Biblii. W ogrodzie Eden Bóg powiedział Adamowi: „Tylko z drzewa poznania dobra i zła nie będziesz jadł, bo w dniu, w którym z niego zjesz, umrzesz na pewno” (Rdz 2:17). Według tej obietnicy życie i śmierć Adama zależały od jego aktu (lub uczynku) posłuszeństwa. Dlatego obietnica ta nosi nazwę ,,przymierza uczynków”. Ponieważ przymierze uczynków zostało zawarte przez Boga z pierwszym człowiekiem, Adamem, który reprezentuje całą ludzkość, jest ono znane jako „zwierzchnictwo reprezentacyjne”.  

Jednakże Ewa posłuchała węża i zjadła owoc z drzewa poznania dobra i zła. Ponadto także Adam zjadł owoc, który mu dała. W rezultacie oboje doznali upadku (Rdz 3:1-6). Wskutek swego nieposłuszeństwa Adam i Ewa nie mogli pozostać w miejscu, które zajmowali. W konsekwencji przez grzech jednego człowieka, Adama, na całą ludzkość zstąpiła śmierć, ponieważ „w Adamie wszyscy umierają” (1 Kor 15:22).  

Od momentu upadku Adama Bóg ustanowił przymierze w celu odkupienia ludzkości. Zostało ono zainicjowane złożeniem obietnicy potomstwa niewiasty (Rdz 3:15) i trwało do czasów Noego (Rdz 6:18; 9:8-17). Obowiązywało w czasach Abrahama (Rdz 15; 17), jak również w czasach kolejnych patriarchów (Rdz 26:2-5; 28:10-22). Przymierze nabrało konkretów dzięki pokoleniu wyjścia z Egiptu i następującemu po nim pokoleniu wędrującemu na pustyni (Wj 19:5; 24:1-7; Pwt 29; 30). Później obowiązywało nadal w czasach Dawida (2 Sm 7:12-16), a w końcu zostało wypełnione przez Jezusa Chrystusa (Mt 26:26-28; Mk 14:22-25; Lk 22:19-20; 1 Kor 11:23-25; Hbr 7:22; 8:13). 

Artykuł pochodzi z treści książki Niegasnąca pochodnia przymierza

Czym jest Ewangelia? – Rozważania o Dziejach Apostolskich

Nasz nowy komentarz do Księgi Dziejów Apostolskich to nie tylko cenny przewodnik po tej fascynującej księdze, ale także inspirująca lektura napisana w przystępny sposób. Pozwala lepiej zrozumieć początki chrześcijaństwa i prezentuje praktyczne i użyteczne zastosowania prawd. Nadchodząca premiera tej książki to doskonała okazja, by wzbogacić swoją bibliotekę. Mamy dla was trzy krótkie, ale jakże ważne i wartościowe fragmenty komentarza R.C. Sproula dotyczące przede wszystkim Ewangelii i Kościoła.

Kościół, liczby i wzrastanie…

Сzasem, gdy oceniamy nasze wspólnoty, liczby wywołują w nas wielkie emocje. Przejawiamy tendencję do myślenia, że liczebność Kościoła jest ilościowym wskaźnikiem Bożego błogosławieństwa. Musimy podchodzić do tego z ostrożnością. Najliczniejsze odnotowane w Piśmie nabożeństwo miało miejsce u podnóża góry, w Księdze Wyjścia. To bałwochwalczy, bluźnierczy taniec wokół złotego cielca. Wspólnota Aarona była w tamtej chwili wielka i czyniła to, czym Bóg gardził. Można powiedzieć, że towarzyszyła jej nie ręka Pana, lecz diabła. Bóg był rozgniewany postępowaniem Jego ludu. To postępowanie przyczyniło się do „rozwoju”, ale nie było właściwe. Jeśli ręka Pana towarzyszy dziełu, mamy wszelkie prawo oczekiwać, że będzie ono wzrastać i będzie skuteczne. Musimy jednak uważać, bo sam wzrost nie dowodzi, że towarzyszy mu ręka Pana. Ręka Boża może nam nie towarzyszyć i wzrastać nie będziemy, możemy jednakże wzrastać bez ręki Pana.

Czym właściwie jest Ewangelia?

Jakiś czas temu na zjeździe księgarzy przeprowadzono ankietę. Uczestników, osoby zaangażowane w wydawanie chrześcijańskich książek, poproszono o podanie definicji Ewangelii. Po zestawieniu wyników okazało się, że tylko jedna odpowiedź odzwierciadlała koncepcję Ewangelii prezentowaną przez Nowy Testament. Dziewięćdziesięciu dziewięciu na stu nie miało pojęcia, czym jest Ewangelia. Niektórzy mówili: „Ewangelia jest taka, że Bóg cię kocha i ma dla ciebie wspaniały plan”. To nie jest Ewangelia. Inni mówili: „Ewangelia jest taka, że Jezus może zmienić twoje życie, jeśli zaprosisz Go do swojego serca”. To dobra wiadomość, ale to nie Ewangelia. Jeszcze inni stwierdzili: „Ewangelia polega na tym, że możesz mieć osobistą relację z Jezusem”. To też nie Ewangelia. Każdy już ma osobistą relację z Jezusem. Może to być relacja negatywna, jednak obecnie wszyscy w niej żyją, czy tego chcą, czy nie.

Dzielę się Ewangelią” – czy aby na pewno?

Słyszymy ludzi regularnie mówiących: „Jestem zaangażowany w dzielenie się Ewangelią”, ale jeśli spojrzymy na treść tego, czym oni się dzielą, to wcale nie jest to Ewangelia. Mogę podzielić się z moim sąsiadem, że Jezus zmienił moje życie; jest to wspaniałe świadectwo, ale to nie Ewangelia. Mogę powiedzieć moim przyjaciołom: „Mam dla was dobrą wiadomość: Bóg was kocha”. To również nie Ewangelia. W pojęciu Nowego Testamentu Ewangelia jest rozumiana w kategoriach określonej treści, a ta treść nie jest ani o mnie, ani o tobie. Treść skupia się na osobie i dziele Jezusa – kim On jest i co uczynił – i dodaje, jak przez wiarę możemy otrzymać korzyści z Jego służby.



Zachęcamy wszystkich zainteresowanych teologią, historią wczesnego Kościoła oraz tych, którzy pragną pogłębić swoją wiarę, do sięgnięcia po ten wyjątkowy komentarz. Niech stanie się on przewodnikiem i inspiracją na Waszej duchowej drodze. A premiera już niebawem! Śledźcie zatem nasze social media.

Najwspanialsza historia, czyli Biblia dla dzieci. 

Co pierwsze przychodzi wam na myśl, kiedy słyszycie Biblia dla dzieci? Kilka wyrwanych z kontekstu historii, które oczywiście wciąż pozostają ważne, ale oderwane od szerokiej narracji ? Czy najmłodszym nie należy się wyjaśnienie całokształtu Pisma Świętego?  Zobaczcie, dlaczego propozycja  Kevina DeYounga jest taka wyjątkowa!  

Trudne prawdy w mniej trudnym wydaniu  

Na ogół nie mamy problemu z wytłumaczeniem naszym dzieciom o co chodzi z arką Noego, stworzeniem świata czy narodzinami Chrystusa.  Co jednak powiedzieć, kiedy poruszany zostaje temat cierpienia? Nawet dla nas, dojrzałych chrześcijan, nie jest to proste. Jednak ta Biblia dla dzieci radzi sobie  z tym przekazem znakomicie! Znajdziemy tu historię Hioba, wypędzenie demonów w stado świń z Ewangelii św. Marka czy Objawienie św. Jana. Nie brzmi jak coś, co jest szczególnie przyswajalne dla najmłodszych, prawda? Jednak Kevin DeYoung takie trudne prawdy i opowieści biblijne przekazuje w bardzo przystępny sposób!  

Wyjątkowe ilustracje w wyjątkowych kolorach 

Co dzieci kochają w książkach najbardziej? Oczywiście, że obrazki, a najlepiej te zawierające całą paletę barw. Ilustracje w wykonaniu Dona Clarka, które możecie kojarzyć z naszych innych publikacji, są bardzo inspirujące i niedosłowne. To też świetny trening dla wyobraźni oraz urozmaicenie czasu z lekturą. Żywe barwy, porywająca akcja i niewiarygodna dbałość o szczegóły składają się na genialny efekt. Możecie wraz ze swoimi pociechami trochę dłużej się nad nimi zatrzymać. Na pewno zapadną w pamięć najmłodszym, a przy okazji same biblijne historie będą wydawać się bardziej interesujące! 

Spójna całość, a przede wszystkim modlitwa 

Co jeszcze wyróżnia Biblię dla dzieci DeYouga? Spójność i  przedstawione zgodnie z biblijną chronologią historie to niewątpliwie jej ogromny atut. To przejście od pięcioksięgu, przez księgi historyczne, poetyckie i prorockie, aż do Ewangelii, listów i Objawienia św. Jana! Wasze dzieci od najmłodszych lat mogą zagłębiać się w Słowo Boże, bez przesadnych uproszczeń, lecz z dokładną ekspozycją biblijnych ksiąg wciąż jednak w sposób przystępny dla małego odbiorcy. Dodatkowo pod omówieniem każdego fragmentu znajduje się specjalna, tematyczna krótka modlitwa, która sprawi, iż studiowanie Słowa Bożego z pomocą tej pozycji, stanie się więcej niż małą szkółką – okazją do budowania wspaniałych wspólnych wspomnień z rodzicami, gorliwie przekazującymi żywe prawdy wiary przyszłym wyznającym chrześcijanom! 

Zapraszamy! Biblię znajdziecie pod tym linkiem!

Małżeństwo tuż-tuż, czyli Zanim powiecie sobie „tak” 

Przygotowujecie się właśnie do ślubu? John Piper w swojej książce przeprowadzi was nie tylko przez proces zaręczyn i planowania wesela, lecz także pomoże wam zadać sobie wszystkie niezbędne pytania, by w przyszłości stworzyć zdrowe i szczęśliwe małżeństwo. Autor rzuca nowe światło na tę instytucję, ukazując jej głębię i piękno. 

Trwałe małżeństwo, czyli znaczenie bycia mężem i żoną 

Zapewne targają wami teraz różne emocje, a może czujecie się nawet zagubieni i przytłoczeni nową rzeczywistością, która ma nadejść już za chwilę. Przed złożeniem sobie przysięgi w obecności Boga, warto zastanowić się nad głębszym znaczeniem tego związku. W końcu małżeństwo to więcej niż tylko umowa między dwiema osobami. To przede wszystkim obraz miłości między Chrystusem, a Jego Kościołem. „Zanim powiecie sobie tak” poprzez analizę fragmentów z Biblii pokazuje znaczenie oraz konsekwencje bycia mężem i żoną. Odsłania również tajemnicę trwałego i pełnego radości małżeństwa, które odzwierciedla Bożą miłość. Zagłębienie się w tej lekturze na pewno was uspokoi i rozwieje wszelkie wątpliwości! 

Wzrastanie w miłości do siebie i Boga  

Książka ta nie zawiera jedynie pustej teorii, ale przede wszystkim praktyczne wskazówki dotyczące budowania silnych fundamentów pod wasze wspólne życie. John Piper dzieli się mądrością i perspektywą, które pomogą wam lepiej zrozumieć wasze role chrześcijańskich małżonków. Dowiecie się, jak wzrastać w miłości i szacunku do siebie nawzajem oraz przeżywać wspólne życie na chwałę Boga. W tej niezbyt obszernej lekturze poruszone zostały kwestie finansów, wychowywania dzieci, modlitwy, spędzania czasu z przyjaciółmi, a nawet samochodu i mieszkania. Wszystkie potencjalne problemy i kości niezgody możecie przedyskutować, zanim powiecie sobie „tak”, a wasze małżeństwo oparte na biblijnych zasadach będzie piękną realizacją Bożego planu. W końcu związek, który będziecie tworzyć powinien przede wszystkim chwalić naszego Pana. 

Trudne tematy, a przede wszystkim komunikacja  

Pozycja okaże się niezwykle pomocna nie tylko dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją wspólną drogę, ale również dla par szukających swego rodzaju odnowy w istniejącym już związku. John Piper nie unika trudnych tematów i problemów, z którymi zmaga się prędzej czy później każde małżeństwo. Mowa tu, między innymi o walce z egoizmem, wybaczaniu i komunikacji, która często okazuje się cięższa niż nam się wydaje. Autor zachęca czytelników do głębokiej refleksji nad mniej wygodnymi tematami i proponuje praktyczne strategie. Pomogą wam one pokonywać trudności oraz budować więź opartą na miłości i zaufaniu. 

Ta jakże potrzebna każdej młodej parze pozycja czeka na was w naszym sklepie! 

John Piper, Zanim powiecie sobie „tak”

Wybranie tylko w Chrystusie – Jan Kalwin

Przede wszystkim, prosząc Boga o ojcowską wyrozumiałość i życzliwość wobec nas, musimy spoglądać tylko na Chrystusa, w którym Ojciec ma upodobanie (Mt 3:17). Jeśli szukamy zbawienia, życia i nieśmiertelności, nie zwracajmy oczu w żadną inną stronę, bo tylko On jest źródłem życia, przystanią zbawienia i dziedzicem królestwa niebieskiego. Ku czemu bowiem prowadzi wybranie, jeśli nie ku temu, abyśmy jako usynowieni przez Boga otrzymali zbawienie i życie wieczne, dzięki Jego łasce i miłości? Można dociekać i badać na wszystkie strony, ale wniosek będzie zawsze ten sam: że nasz wybór nie ma innego celu. Dlatego napisano, że dziećmi Bożymi nie stali się wybrani sami w sobie, lecz zostali wybrani w Chrystusie (Ef 1:4). A ponieważ Bóg mógł ich obdarzyć miłością tylko w Chrystusie, więc dla otrzymania zaszczytnego dziedzictwa musieli wpierw stać się uczestnikami Chrystusa. 

Jeśli zatem zostaliśmy wybrani w Chrystusie, to pewności tego wyboru nie znajdziemy w sobie ani nawet w Bogu Ojcu wyobrażonym przez Syna.  

Chrystus jest bowiem jak zwierciadło, w którym odbija się nasze wybranie, tam ujrzymy je niezawodnie. W Nim Ojciec niebieski postanowił ucieleśnić wszystkich swoich odwiecznych wybrańców i uznać za swe dzieci wszystkich, którzy stali się Jego członkami, dając nam tym samym oczywiste, niezawodne świadectwo, że zostaliśmy zapisami w księdze życia jako złączeni z Chrystusem. On zaś skutecznie połączył się z nami, zaświadczając w Ewangelii, że otrzymaliśmy Go od Ojca, by stał się nasz, wraz z całym swoim dobrem. Powiedziano, że się weń przyoblekamy i łączymy się z Nim by żyć, ponieważ On żyje. Często powtarza się zdanie, że Ojciec niebieski “nawet własnego Syna nie oszczędził” (Rz 8:32), “aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął” (J 3:16). Powiedziano także, iż kto w Niego Wierzy ,,przeszedł ze śmierci do życia” (J 5:24). W tym sensie Jezus Chrystus Jest “chlebem życia”, a „kto je ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6:35, 58). 

On nam zaświadcza, podkreślam, że Ojciec niebieski uzna za swoje dzieci wszystkich, którzy Go przyjmą z prawdziwą wiarą

 A chcąc jeszcze więcej niż być dziećmi i dziedzicami Boga, trzeba by wznieść się ponad Chrystusa! Jak bardzo trzeba być opętanym, żeby sobie stawiać taki cel i szukać poza Chrystusem tego, co już otrzymaliśmy w Nim i tylko w Nim możemy znaleźć? Co więcej: skoro On jest wieczną mądrością, niezmienną prawdą i niezłomnym postanowieniem Ojca, nie trzeba się lękać, że to, co głoszą usta Chrystusa, może odbiegać od woli Ojca, której wypatrujemy. On ją nam właśnie objawia dokładnie taką, jaka była od początku i będzie na zawsze.  

W praktyce wiedza ma się przejawiać także w modlitwach.  

Ale choć wiara w nasz wybór pozwala zwracać się do Boga, zbłądzilibyśmy, sądząc, że możemy formułować prośby w ten sposób: Mój Boże, wysłuchaj mnie, skoro zostałem wybrany. Pan Bóg pragnie, byśmy zadowolili się Jego obietnicami zamiast dociekać, czy będzie nam przychylny, czy nie. Taka rozsądna postawa pozwoli nam się uwolnić z wielu sideł, jeśli będziemy wiedzieli, jak zrobić właściwy użytek z tego, co słusznie napisano, zamiast rozglądać się bezmyślnie na wszystkie strony. 

Chrystus nas wzywa i potwierdza wybranie  

Naszą pewność ugruntowuje także fakt, że wybranie wiąże się powołaniem. Powiedziano bowiem, że Chrystus otacza opieką i ochrania tych, których oświecił wiedzą o sobie i włączył do wspólnoty Kościoła. Powiedziano jeszcze, że ich wszystkich powierzył Mu Ojciec, aby ich strzegł i doprowadził do życia wiecznego (J 6:37, 39). Czego chcieć więcej? Pan Jezus głośno oznajmia, że Ojciec oddał Mu w opiekę wszystkich, których pragnął ocalić (J 17:6, 12). Jeżeli chcemy się przekonać, czy Pan Bóg troszczy się o nasze zbawienie, wystarczy popatrzeć, co polecił Chrystusowi, ustanawiając Go jedynym strażnikiem swoich wybrańców. A jeśli nadal pytamy, czy aby na pewno Chrystus wziął nas w opiekę, On rozwiewa tę wątpliwość, przedstawiając się jako Pasterz, który zalicza nas do swoich owiec, o ile słuchamy Jego głosu (J 10:3, 16). Przyjmujmy zatem Chrystusa, wychodzącego nam naprzeciw życzliwie, bo On z całą pewnością włączy nas do swego stada i zachowa w swojej owczarni. 

Artykuł pochodzi z treści książki „Podstawy Religii Chrześcijańskiej (Tom 2)”

,,Widzę Jezusa’’, czyli odkrywanie cieni Zbawiciela dla najmłodszych!

Dla starszych chrześcijan niemal oczywiste jest stawianie Chrystusa w centrum. Doświadczony czytelnik Biblii bez trudu odnajduje Zbawiciela skrytego za każdą historią zapisaną w Starym Testamencie. Jak jednak przekazać to naszym dzieciom i w przystępny sposób wskazać im drogę do odkrywania chrystocentrycznej fabuły całej Biblii? Pozycja „Widzę Jezusa” okazuje się być w tym niezwykle pomocna, a przy tym ciekawa dla najmłodszych! 

Ratunek z niewoli egipskiej, czyli Mojżesz cieniem Chrystusa  

Mojżesz to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci Starego Testamentu. Przewodnik Izraela podczas jego wyjścia z niewoli egipskiej, pośrednik Starego Przymierza zawartego na Synaju i przemawiający za ludem twarzą w twarz wobec Boga. Postać Mojżesza stanowi jeden z tzw. typów Chrystusa, a zatem zapowiedź i cień nadchodzącego Zbawiciela. To właśnie Zbawiciel wyprowadzi swój lud z niewoli grzechu i będzie pośrednikiem Nowego Przymierza w Jego krwi oraz w doskonały sposób będzie reprezentował Swój lud przed Bogiem Ojcem. 

Dla nas, dorosłych i dojrzałych chrześcijan jest to proste i oczywiste, prawda? Problem pojawia się wtedy, kiedy trzeba wytłumaczyć to naszym pociechom. Z pomocą przychodzi nam Nancy Guthrie i przepięknie zilustrowana książka dla dzieci „Widzę Jezusa”. Zobaczcie sami: 

„Mojżesz opuścił komfort swojego domu w pałacu faraona, aby cierpieć wraz ze swoimi braćmi i siostrami i uratować ich z niewoli egipskiej

Jak wytłumaczyć kilkulatkowi gdzie w tym wszystkim jest Chrystus?  

„W cieniu Mojżesza widzę Jezusa, naszego Wybawiciela. Jezus opuścił chwałę swojego domu w niebie, aby cierpieć z nami i uratować nas z niewoli grzechu.”  

Wartościowy czas z dzieckiem i zgłębianie tajemnic wiary  

W książeczce N. Guthrie znajdziecie wiele innych biblijnych opowieści przedstawionych w taki właśnie sposób przystępny dla kilkulatków. Chrystus zapowiedziany w Adamie, Noem, Dawidzie czy wcześniej wspomnianym już Mojżeszu. To wszystko jest znakomicie wyłożone w tej świetnej i nie za długiej lekturze. 

Pozycja ta daje spore pole do rozmowy i fascynującej katechezy, a więc do wartościowego spędzania czasu z dzieckiem. Historyjki są proste i krótkie. To wy jako rodzice w ciekawy sposób stworzycie przestrzeń do pogłębiania świadomej wiary dla najmłodszych. Dobrze jest czytać każdą opowieść osobno i zachęcać dzieci do zadawania pytań. W taki sposób najmłodsi na pewno zapamiętają i zrozumieją samo sedno Starego Testamentu, nie czując się przy tym ani trochę przytłoczeni i znudzeni!  

To i jeszcze więcej dla najmłodszych…

„Widzę Jezusa” to nie jedyna propozycja, która w przystępny i kolorowy sposób odsłania chrześcijańskim dzieciom całą głębię Bożego objawienia. Tę książeczkę i wiele innych znajdziecie na naszej stronie w zakładce „Książki dla dzieci”! 

(więcej…)

Znaczenie Zmartwychwstania. Kevin DeYoung.

Nie ma w historii ludzkości wydarzenia ważniejszego niż zmartwychwstanie Syna Bożego. Niech nie umkną naszej uwadze te dwa słowa: historia ludzkości. Chrześcijaństwo to religia historyczna. Głosimy i wierzymy w konkretne wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce – co jest jasne i zrozumiałe dla każdego, może poza szaleńcami oraz badaczam i Nowego Testamentu. Wielkanocy nie świętujemy, dlatego że Jezus wciąż żyje dzięki nauce, którą głosił, ani dlatego że ożywa w każdym ze swych naśladowców. Wielkanoc to święto mającego boską naturę Galilejczyka, którego serce na nowo zaczęło tłoczyć krew, płuca – pobierać powietrze, a synapsy w mózgu – przenosić informacje.     

,,Cóż takiego w trzy dni zmieniło grupkę w duchowych zdobywców świata?” – zapytał kiedyś J. Gresham Machen. – Nie było to wspomnienie życia Jezusa. Nie była to inspiracja płynąca z dawnej znajomości z Nim. Było to przesłanie: »On zmartwychwstał«. Tylko to świadectwo dało żyjącego Zbawiciela uczniom i może dać Go także nam dzisiaj „. Jeśli historyczny Jezus to nie ten sam, który umarł za nasze grzechy, został pogrzebany i powstał z martwych do życia, wówczas jest nieudacznikiem i oszustem i nie należy Mu się nasza cześć.  

Pisanie historii na nowo przeszkadza nielicznym, tymczasem prawdziwym problemem większości wiernych jest ignorancja w kwestii implikacji zmartwychwstania. Większość z nas potrafi zaśpiewać triumfalne Christ The Lord Is Risen (Chrystus Pan zmartwychwstał) bez konieczności przymykania uszu na to, co śpiewamy, i tłumaczenia sobie tekstu za pomocą metafor, co jeszcze nie znaczy, że próbujemy zgłębić, z jakiej przyczyny jest to dla nas dobra nowina. Zazwyczaj zadowalamy się faktem, że Jezus żyje – bo przecież jak najbardziej na miejscu jest to, żeby „porządny człowiek” nie tkwił w grobie. Za ignorancję tę odpowiadają, po części, kaznodzieje, którzy za punkt honoru wzięli sobie obronę zmartwychwstania przed atakami sceptyków i krytykantów, przez co przestali właściwie rozbudzać w wiernych radość z dobrodziejstw, jakie otrzymaliśmy dzięki naszemu niegdyś martwemu, a dziś żyjącemu Panu. W odpowiedzi na pytanie znajdziemy trzy zwięzłe przyczyny, dla których zmartwychwstanie Syna Bożego to dla wierzącego dobra nowina.  

Po pierwsze, powstając z martwych, Jezus Chrystus zatriumfował nad śmiercią, dzięki czemu możemy mieć udział w prawości, którą zdobył dla nas przez śmierć. Pierwszy List do Koryntian 15 mówi wprost, że jeśli Jezus nie został wskrzeszony ,,daremna jest nasza wiara” i „nadal jesteście w waszych grzechach” (w. 17). Dlaczego sam krzyż nie wystarczy do przebaczenia grzechów? Dlaczego konieczne jest zmartwychwstanie? Ponieważ to ono jest zwycięstwem – nad grzechem, śmiercią i Szatanem. Powstanie Jezusa z martwych świadczy nie tylko o tym, że jest On Synem Bożym (Rz 1:4), ale i o tym, że Bóg przyjął złożoną przez Niego ofiarę. Gdyby nie został wskrzeszony, wiedzielibyśmy, że dzieło zbawcze jeszcze się nie dokonało.  

I na odwrót — Jego wskrzeszenie oznacza zaspokojenie wymagań Bożej sprawiedliwości. Kara została wymierzona, zasługa Chrystusa okazała się godna, dług spłacony, śmierć pokonana, a grzech przebłagany.  

Wyobraźmy sobie rodzinę, która ma sześcioro synów. Pewnego dnia pięciu z nich wymyka się cichaczem z pokoju, jedzie rowerami do najbliższego sklepu, kradnie trochę sztucznych ogni i – po powrocie do domu – odpala je na podwórku. Jako urwisy i narwańcy nie zastanawiają się nad tym, że rodzice przecież są w domu. Dlatego nie mija chwila, a matka i ojciec wybiegają na zewnątrz, a chłopcy – cóż, są w tarapatach. I właśnie wtedy ich najstarszy brat, który odrabiał w swoim pokoju zadanie z matematyki, staje w ich obronie i prosi, aby rodzice ukarali nie ich, a jego – mimo że nie brał udziału w wybrykach. Mama z tatą każą mu iść do pokoju, zaznaczając, że choć to jego pięciu braci – a nie on – ponosi w tej sytuacji winę, to on zapłaci za ich występek i wysłuży im przebaczenie, pozostając w ramach kary w swoim pokoju.  

Przez cały ten czas, gdy brat siedzi zamknięty w czterech ścianach, pięciu braci niekoniecznie ma poczucie, że już zostali oczyszczeni z winy za swoje wykroczenie. Wiedzą, że dopóki nie otworzą się drzwi i dopóki ich starszy brat nie wyjdzie z pokoju, wymierzanie kary trwa. I przez cały ten czas nie mają pewności, że ta cała zamiana miejsc w ogóle zadziała. Ale w chwili, w której brat odzyskuje „wolność”, mogą już odetchnąć z ulgą, wiedząc, że kara została wymierzona, a rodzice uznali sprawę za zamkniętą. Pusty pokój to świadectwo zaspokojenia wymagań rodzicielskiej sprawiedliwości. 

 Zmartwychwstanie to znak, że śmierć Jezusa była wystarczająca – aby przebłagać za nasz grzech, aby pojednać nas z Bogiem, aby przedstawić nas jako świętych przed Bogiem. Chrystus zwyciężył, pokonując grzech, śmierć i Szatana — tę właśnie nowinę głosi pusty grób. Zmartwychwstanie to znak, że Chrystus okazał się prawy w oczach Ojca, a my dzięki wierze otrzymaliśmy udział w Jego prawości.  

Po drugie, mocą Chrystusa my także zmartwychwstaliśmy do nowego życia. Nadzieja nowego życia nie jest wizją odległej przyszłości, a teraźniejszością. Dziesiątki razy pada w Nowym Testamencie określenie ,,w Chrystusie”. Jest to odwołanie do pełnego chwały zjednoczenia wierzących z Chrystusem przez wiarę. Umarliśmy wraz z Nim i wraz z Nim powstaliśmy do nowego życia (Rz 6:5-11; Ef 2:5). Najlepsze wciąż jednak przed nami.  

Trzecim dobrodziejstwem ze zmartwychwstania Chrystusa jest to, że stanowi ono poręczenie naszego przyszłego powstania w chwale. Jego wskrzeszenie było pierwszym plonem żniw zmartwychwstania, które wciąż jest przed nami (1 Kor 15:23). Nietrudno sobie wyobrazić kobiety – podobne do tych, które, biegnąc, niosły apostołom nowinę o pustym grobie i o tym, że Jezus nie pozostał w objęciach śmierci – wracające z pola z dobrą wiadomością: „Właśnie zebrałyśmy pierwsze kolby dojrzałej kukurydzy! Już wkrótce żniwa”. Święta Wielkanocne potwierdzają, że otrzymamy nowe ciała. Nikt dokładnie nie wie, w jaki sposób Bóg zbierze z ziemi i z wody cząsteczki, które niegdyś tworzyły nasze ciało. Pewne jest to, że scali nas na nowo  – tak, że pozostaniemy niemy sobą, ale w nowszym i lepszym wydaniu. Dlatego też „jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała” Flp 3:20-21; BT). 

Artykuł pochodzi z treści książki Niemalże zapomniana dobra nowina

Wystawiony na widok publiczny. Paul Washer

We fragmencie z Listu do Rzymian 3,25 czytamy, że Bóg ustanowił Swojego Syna przebłaganiem. Słowo ustanowił pochodzi od greckiego słowa protíthemai, które oznacza wystawić coś na widok publiczny. Na krzyżu Bóg dosłownie ,,umieścił Swojego Syna na afiszu”. Dokładnie w tym momencie historii umieścił Go na drzewie, w miejscu, które było skrzyżowaniem religijnego centrum wszechświata, aby wszyscy mogli Go ujrzeć. 

Chociaż nie jest to wyraźnie określone w Piśmie Świętym, nie byłoby błędem założyć, że Bóg mógłby schować grzech w szafie lub że Chrystus mógł umrzeć w mniej eksponowany sposób. Fakt, że został otwarcie ukazany światu, jest dowodem na to, że Bóg zamierzał, aby Jego cierpienie i śmierć były narzędziami lub środkami objawienia. Przez krzyż Bóg zdecydował się objawić ludziom i aniołom pewne prawdy o sobie, które nie mogły być objawione w żaden inny sposób. To jest wielowiekowe świadectwo Kościoła, że krzyż Jezusa Chrystusa jest największym objawieniem Boga i samej rzeczywistości. Krzyż jest tym wielkim i ostatecznym słowem od Boga do człowieka, które wyjaśnia wszystko, co musi być wyjaśnione, i odpowiada na nasze odwieczne pytania dotyczące celu i działania Boga wśród ludzi. 

Nawet próba ogólnego podsumowania tego wszystkiego, co objawia krzyż Chrystusa, wybiega poza zakres tego rozdziału. Pożyczając od apostoła Jana, możemy powiedzieć, że jeśli wszystko, co objawia krzyż, miałoby być szczegółowo zapisane, nawet cały świat nie pomieściłby ksiąg, które trzeba byłoby napisać. Dlatego też musimy ograniczyć się do tego fragmentu i uważnie iść tropem myśli apostoła Pawła. Będąc pod bezpośrednim i nieomylnym prowadzeniem Ducha Świętego, apostoł omija wszystkie inne niezliczone i drogocenne klejnoty objawione przez krzyż i wskazuje nam na jedną z największych prawd Ewangelii: Bóg wystawił na widok publiczny Swego Syna, aby zademonstrować, że jest sprawiedliwym Bogiem. 

Początkowo prawda ta może nie wydawać się tak niezwykła ani zaskakująca dla tych, którzy badali Pismo Święte. Od początku do końca Biblia świadczy, że Bóg jest sprawiedliwy, że wszystkie Jego dzieła są doskonałe i że wszystkie Jego drogi są sprawiedliwe. Dlaczego zatem Bóg musi publicznie ukazać ludziom i aniołom, że jest sprawiedliwy? Cóż takiego uczynił, że podał w wątpliwość Swoją własną sprawiedliwość, tak że teraz musi wyjaśniać swoje drogi i oczyścić Swoje imię? Apostoł Paweł wyjaśnia, że konieczne jest, aby Bóg raz na zawsze udowodnił Swoją sprawiedliwość i zademonstrował Swoją prawość: ,,przez odpuszczenie, w swojej cierpliwości, przedtem popełnionych grzechów”. Innymi słowy, Bóg dostrzegł, że musi objawić Swoją sprawiedliwość ludziom i aniołom, ponieważ przez całą historię ludzkości wstrzymywał Swój sąd nad grzesznikami i wybaczał niegodziwym. Chociaż jest to dobra wiadomość dla grzesznika, stanowi największy problem teologiczny i etyczny w Piśmie Świętym: Jak Bóg może być sprawiedliwy, jednocześnie wstrzymując Swój sąd i oferując przebaczenie tym, którzy powinni być potępieni? Jak Bóg może być sprawiedliwy, a jednak usprawiedliwić bezbożników? 

BOSKI DYLEMAT 

Słownik Webstera definiuje słowo ,,dylemat” jako ,,sytuację wymagającą wyboru pomiędzy dwoma równie niezadowalającymi opcjami” lub problem, dla którego pozornie nie da się znaleźć zadowalającego rozwiązania”. W Piśmie Świętym największy ze wszystkich dylematów pojawia się przed nami niemal na każdej stronie: jak sprawiedliwy Bóg może przebaczyć niegodziwym? 

W poprzednim rozdziale mocno się napracowaliśmy, aby udowodnić, że Bóg usprawiedliwia za darmo nawet najbardziej niegodziwych ludzi, którzy okażą wiarę i nawrócą się do Niego. Ta prawda jest największą radością Kościoła i tematem naszych najwspanialszych i ulubionych hymnów. Radujemy się wraz z królem Dawidem: „Błogosławiony ten, komu przebaczono występek, komu grzech zakryto”. Ale problem pozostaje; jak Bóg może być sprawiedliwy, a mimo to przebaczać niegodziwym? Czy sędzia świata nie powinien postępować, jak należy? Czy sprawiedliwy Bóg może być obojętny na grzech i zamiatać go pod dywan, tak jakby nigdy się nie wydarzył? Czy święty Bóg może zaprosić do relacji ze sobą grzeszników i pozostać świętym?  

W Księdze Przysłów znajdujemy myśl, która zdaje się negować możliwość, że Bóg wybacza albo usprawiedliwia grzeszników. Czytamy: „Kto usprawiedliwia niegodziwego i kto potępia sprawiedliwego, obaj budzą odrazę w PANU”. Zgodnie z tym fragmentem każdy, kto usprawiedliwia grzeszników, budzi odrazę w Panu. Słowo ,,odraza” pochodzi od hebrajskiego słowa tow’ebah, które oznacza coś, co jest obrzydliwe, ohydne lub odpychające. Jest to jedno z najmocniejszych słów w hebrajskiej Biblii! Przekazuje prawdę, że Bóg brzydzi się każdym, a szczególnie osobą mającą jakiś autorytet lub na przykład sędzią, który uniewinnia winną osobę. To jest jednak samo sedno przesłania Ewangelii! Bóg zrobił to samo w historii. On usprawiedliwił niegodziwych, przebaczył ich bezprawne uczynki i zakrył ich grzechy.  

Jak zatem On nadal może być sprawiedliwy? Poniższa ilustracja może pomóc w dokładniejszym wyjaśnieniu problemu: przypuśćmy, że pewnego wieczoru mężczyzna wrócił do domu i znalazł na podłodze swojego salonu zamordowaną całą swoją rodzinę, a zabójca wciąż stoi nad ofiarami z krwią na rękach. Przypuśćmy, że ten człowiek złapał napastnika i przekazał go władzom wraz z wszystkimi dowodami przeciwko niemu. 

Przypuśćmy, że w dniu skazania mordercy sędzia wygłasza następujące oświadczenie: ,,Jestem bardzo kochającym sędzią, pełnym współczucia i miłosierdzia. W związku z tym, w obliczu sprawiedliwości, ogłaszam, że jesteś niewinny, i że nie zostajesz skazany na żadną należną ci karę zgodnie z przepisami prawa”.  

Jaka byłaby odpowiedź krewnego ofiar, gdyby usłyszał taki wyrok? Czy zgodziłby się, że sprawiedliwości stało się zadość? Nic z tych rzeczy! Byłby zbulwersowany usprawiedliwieniem tego nikczemnego człowieka przez sędziego i wezwałby do jego natychmiastowego usunięcia. Napisałby do swojego przedstawiciela w Kongresie USA, wykupiłby pierwszą stronę w lokalnej gazecie i opowiadałby każdemu, kogo by spotkał na swojej drodze, że na ławie sędziowskiej zasiada osobnik, który jest gorszy i bardziej zepsuty niż bandyta, którego uwolnił! Prawdopodobnie wszyscy się zgodzą z jego opinią i w tym tkwi problem: jeśli domagamy się takiej sprawiedliwości od naszych ziemskich sędziów, czy powinniśmy domagać się czegoś innego od Sędziego całego świata? Możemy tutaj przytoczyć myśl, którą znajdujemy w mowie Elihu: ,,Nie, naprawdę Bóg nie czyni przewrotnie, Wszechmocny nie wypacza sądu”. 

PRZEBACZ I ZAPOMNIJ? 

Mimo to można by zapytać: ,,Dlaczego Bóg nie może po prostu przebaczyć ludziom grzechów i skończyć z tym na zawsze? Biblia nakazuje nam, abyśmy bezwarunkowo przebaczali, więc dlaczego Bóg nie miałby zrobić tego samego?”. Na to pytanie można udzielić trzyczęściowej odpowiedzi.  

Po pierwsze, Bóg nie jest taki jak my, ale posiada nieskończenie większą wartość niż całe Jego stworzenie razem wzięte. Dlatego nie tylko jest to dobre, ale przede wszystkim konieczne, aby szukał Swojej chwały, a także jej bronił. Biorąc pod uwagę to, kim On jest, nawet najmniejsza forma buntu stanowi groteskową obrazę dla Jego osoby, przestępstwo najwyższej zdrady godne najsurowszej kary. Gdyby przeszedł obojętnie nad jakąkolwiek obrazą Swojej osoby, oznaczałoby to podwójną niesprawiedliwość. Wyrządziłby niesprawiedliwość Swojej własnej Boskości, odmawiając Sobie chwały, która słusznie Mu się należy. Byłby również niesprawiedliwy wobec Swojego stworzenia, pozwalając na to, aby zaprzeczyło samej przyczynie swojego istnienia (tj. oddawania chwały Bogu) i oddało się próżności. Jeśli jest to zbyt trudne do zaakceptowania dla współczesnego człowieka, to tylko dlatego, że współczesny człowiek ma bardzo niskie mniemanie o Bogu. 

Po drugie, Bóg nie może po prostu przebaczyć człowiekowi grzechu i skończyć z nim raz na zawsze, ponieważ w Jego charakterze nie ma żadnej sprzeczności. Nie może po prostu zaprzeczyć Swojej sprawiedliwości, aby objawić Swoją miłość poprzez przebaczenie zła. On musi być zarówno sprawiedliwy, jak i miłujący, a jedno nie może się odbyć kosztem drugiego. Wielu ewangelizatorów w dobrej wierze błędnie ogłaszało zgubionym tłumom, że zamiast okazać sprawiedliwość grzesznikom Bóg zdecydował się ich kochać. Logiczny wniosek, jaki z tego płynie, jest taki, że Boża miłość jest niesprawiedliwa, albo że On może zaniechać sprawiedliwości w imię miłości. Takie stwierdzenie zdradza nieznajomość tego, czym jest Ewangelia i jakie są cechy Boga. Cud Ewangelii nie polega na tym, że Bóg wolał miłość od sprawiedliwości, ale że był w stanie pozostać sprawiedliwym, równocześnie wybaczając z miłości.  

Po trzecie, Bóg jest Sędzią całej ziemi. Jego zadaniem jest egzekwowanie i przywracanie sprawiedliwości oraz karanie zła. Tak samo jak ziemski sędzia nie powinien uniewinniać przestępcy, który znalazł się przed nim w sądzie, tak samo niebieski Sędzia nie powinien uniewinniać niegodziwców. Często narzekamy, że nasz system sprawiedliwości jest zdeprawowany, i krzywimy się, gdy słyszymy, że skazani przestępcy wypuszczani są na wolność. Czy powinniśmy oczekiwać, że Bóg będzie mniej sprawiedliwy niż nasi ziemscy sędziowie? Dobrze uzasadniona prawda mówi, że bez egzekwowania sprawiedliwości wszystkie państwa, narody i kultury skazane są na anarchię i samozniszczenie. Gdyby Bóg zignorował Swoją sprawiedliwość, uniewinniał bez zadośćuczynienia sprawiedliwości i nie wydałby żadnego wyroku na zło, stworzenie nie byłoby w stanie tego znieść. 

PRZEJEDNANIE 

Po wykazaniu bezwzględnej konieczności okazania sprawiedliwości przez Boga i wydania przez Niego wyroku na niegodziwych pozostaje pytanie: ,,Jak Bóg może być sprawiedliwy i w dalszym ciągu usprawiedliwić bezbożników?”. Odpowiedź znajdziemy w jednym z najwspanialszych słów zawartych w Piśmie Świętym – przejednaniu”. Słowo to pochodzi z łacińskiego słowa propicio, które oznacza „miłosierdzie”. w Nowym Testamencie jest ono tłumaczone z greckiego słowa hilastérion, które odnosi się do rzeczy, która dokonuje przejednania, przebłagania lub ułagodzenia. 

Jedyne inne miejsce w Nowym Testamencie, w którym występuje słowo hilastérion, znajduje się w Liście do Hebrajczyków, gdzie odnosi się do przebłagalni, która znajdowała się na wierzchu Arki Przymierza. Cherubiny zacieniały skrzydłami przebłagalnię, która wykonana była ze złota. W czasach Starego Testamentu Boża obecność znajdowała się w obłoku ponad przebłagalnią w Miejscu Najświętszym i to tam Bóg obiecał spotkać się ze Swoim ludem i dać im Swoje przykazania. Co najważniejsze, to właśnie miejsce ponad i przed przebłagalnią raz w roku w Dniu Pojednania arcykapłan siedem razy skrapiał krwią byka. To właśnie z tej przebłagalni Bóg ogłaszał wybaczenie Swojemu ludowi i oświadczał, że został z nim pojednany poprzez śmierć składanej ofiary. Dlatego właśnie przykrycie Arki było nazywane przebłagalnią, ponieważ to w tym miejscu dokonywało się odkupienie grzechu, co umożliwiało okazanie miłosierdzia. W naszym fragmencie słowo „przejednanie” odnosi się konkretnie do ofiary Jezusa Chrystusa na krzyżu Kalwarii. Pokazuje, że śmierć Jezusa. Wymazała nasz grzech, zadośćuczyniła sprawiedliwości Boga i uśmierzyła Jego gniew. Ponieważ Jezus Chrystus raz za na zawsze zapłacił za grzechy Swego ludu, Bóg może słusznie rozciągnąć miłosierdzie na winnych i być zarówno ,,sprawiedliwym i usprawiedliwiającym” dla każdego, kto wierzy w Jego Syna. Według Biblii człowiek zgrzeszył, a zapłatą za grzech jest śmierć. Bóg zaś jest sprawiedliwy i nie może uniewinnić winnych, dopóki wymogi prawa nie zostaną zaspokojone. Gdy nadeszła pełnia czasu, Syn Boży stał się człowiekiem i chodził po świecie, będąc doskonale posłusznym prawu Bożemu. Pod koniec Swojego życia, zgodnie z wolą Ojca, został ukrzyżowany przez niegodziwych ludzi. Na krzyżu zajął miejsce Swojego winnego ludu, a jego grzechy zostały przypisane na Jego rzecz. Jako na Tego, który poniósł grzech, spadło na Niego Boże przekleństwo, został porzucony przez Boga i zmiażdżony pod ciężarem gniewu Bożego. Jego śmierć była zapłatą za dług zaciągnięty przez grzech, zadośćuczyniła wymogom Bożej sprawiedliwości i uśmierzyła Boski gniew. W ten sposób Bóg rozwiązał ten wielki dylemat. Sprawiedliwie ukarał grzechy Swego ludu w śmierci Swego jedynego Syna i dlatego może dobrowolnie usprawiedliwić wszystkich, którzy w Nim pokładają nadzieję. Na zbadanie tej wielkiej prawdy poświęcimy kilka następnych rozdziałów. 

Artykuł pochodzi z treści książki Moc i Przesłanie Ewangelii: