Ocena ludzkiej prawości należy do Boga
Pamiętajmy, że nie mówimy o uznaniu człowieka za sprawiedliwego przez jakikolwiek sąd na ziemi, ale przez Sąd Boży w niebie i nie mierzmy ludzką miarą prawości, jakiej potrzeba do sprostania wymaganiom Boga. To zdumiewające, jakim zuchwalstwem potrafią się wykazywać ludzie w tej materii. Wśród nich najzuchwalsi są na ogół ci, którzy domagają się usprawiedliwienia z uczynków, a sami są jawnie źli i grzeszni. Dzieje się tak dlatego, że w ogóle nie myślą o sprawiedliwości Bożej, bo gdyby mieli o niej choćby blade pojęcie, nie odważyliby się tak postępować. Sprawiedliwość spotyka się z bezmyślną pogardą i lekceważeniem wówczas, kiedy nie jest doceniania jej doskonałość, a przecież bez wątpienia jest całkowicie nieskazitelna. Takiej sprawiedliwości nie osiągnął i nigdy nie osiągnie żaden żyjący człowiek. Każdy może sobie dyskutować po szkolarsku o tym, w jaki sposób uczynki usprawiedliwiają człowieka; ale gdy przyjdzie stanąć przed obliczem Boga, wszystko to straci sens, bo rzecz będzie wówczas potraktowana poważnie, a nie lekkomyślnie. I w tę stronę trzeba skierować całą uwagę, jeśli pragniemy skutecznie poznać prawdę o usprawiedliwieniu. Musimy myśleć o tym, podkreślam, jakiej odpowiedzi udzielimy niebieskiemu Sędziemu, kiedy nas wezwie i będzie rozliczał. Musimy Go widzieć na sędziowskim tronie, nie takim, jak nam podsuwa ludzka wyobraźnia, ale takim, jakim przedstawia Go Pismo. Jego światłość przyćmiewa gwiazdy, od Jego mocy znikają góry jak śnieg w promieniach słońca, Jego gniew porusza ziemię. Jego mądrość zdumiewa największych mędrców, a w porównaniu z Jego czystością wszystko wydaje się brudne i splamione. Nawet anioły nie dorównują Jego prawości: On nie wybacza niegodziwemu, a Jego zemsta raz wzniecona sięga do samej głębi ziemi. Kiedy zasiądzie dla osądzenia ludzkich uczynków, któż się ośmieli zbliżyć bez drżenia do Jego tronu? Wszak pyta prorok: ,,Kto z nas może przebywać przy trawiącym ogniu? Kto z nas może przebywać przy wiecznym płomieniu?” I odpowiada: „Ten, kto postępuje w sprawiedliwości i mówi to, co prawe” (Iz 33:14-15). Taka odpowiedź powoduje, że nikt nie ośmieliłby się wystąpić w takiej roli, a jednocześnie napełniają nas trwogą te straszne słowa: ,,PANIE, jeśli będziesz zważał na nieprawości, o Panie, któż się ostoi?” (Ps 130:3). To oczywiste, że zginęlibyśmy wszyscy, jak napisano w innym miejscu: ,,Czy śmiertelny człowiek może być sprawiedliwszy niż Bóg? Czy człowiek może być czystszy niż jego Stwórca? Oto swoim sługom nie ufa i w swoich aniołach dostrzega braki; o ileż bardziej w tych, którzy mieszkają w domach glinianych, których podstawa jest w prochu – łatwiej ich zgnieść niż mola” (Hi 4:17-19). Oraz: „Oto nawet swoim świętym on nie ufa i niebiosa nie są czyste w jego oczach. Tym bardziej obrzydły i nikczemny jest człowiek, który pije nieprawość jak wodę” (Hi 15:15-16). Wyznaję, że w Księdze Hioba jest mowa o prawości większej niż tylko przestrzeganie Prawa. Należy podkreślić tę różnicę. Bo choćby ktoś nawet spełniał wszystkie nakazy Prawa, to i tak nie będzie w stanie sprostać surowym wymaganiom Pana Boga, kiedy kładzie na szali swą tajemną prawość, która wykracza poza ludzkie pojmowanie. Toteż Hiob, chociaż nie czuł się winny, zaniemówił z przerażenia, słysząc, że Bóg w swej doskonałości nie zadowala się wcale świętością aniołów. Dlatego pominę teraz tę prawość, gdyż jest niepojęta. Powiem tylko, że oceniając nasze życie według Prawa Bożego, damy dowód umysłowej tępoty, jeśli zawarte tam przekleństwa nie będą nas napawały trwogą. To oczywiste, że Bóg je tam umieścił, aby nas otrzeźwić. Jak choćby takie ogólne stwierdzenie: „Przeklęty, kto nie trwa w wypełnianiu słów tego prawa” (Pwt 27:26). W tę stronę musimy więc kierować wzrok, by nauczyć się trwogi zamiast próżnego zuchwalstwa. Łatwo jest w istocie dojść do wniosku, że w porównaniu z innymi ludźmi mamy coś, czym inni nie powinni pogardzać. Lecz gdy wznosimy się ku Bogu, przekonanie takie rozwiewa się i znika w jednej chwili. Po prawdzie, nasza dusza wygląda tak samo wobec Boga jak nasze ciało wobec nieba. Kiedy człowiek rozgląda się wokół siebie, wydaje mu się, że ma dobry i mocny wzrok. Ale kiedy zwróci oczy ku słońcu, wówczas oślepia go ten blask i pojmuje, że wzrok ma słaby, nadający się tylko do oglądania rzeczy przyziemnych. Nie dajmy się zwieść niepotrzebnemu zadufaniu! Możemy dorównać innym ludziom lub nawet ich przewyższyć, ale to nic nie znaczy wobec Boga, który ma nas osądzić. A jeśli nasza pycha nie daje się okiełznać takim ostrzeżeniem, przywołajmy słowa Pana Jezusa do faryzeuszy: „Wy sami siebie usprawiedliwiacie przed ludźmi, ale Bóg zna wasze serca. To, co ludzie poważają, obrzydliwością jest w oczach Boga” (Łk 16:15). Jakże możemy się szczycić naszą prawością wobec ludzi, kiedy Pan Bóg ją uważa za obrzydliwą? Wszak słudzy Boży, pouczeni Jego Duchem, czynią wprost przeciwnie. Mówią oczywiście jak Dawid: „PANIE, nie stawiaj przed sądem swojego sługi, bo nikt z żyjących nie będzie usprawiedliwiony przed Tobą” (Ps 143:2). I jak Hiob: ,,Lecz jak człowiek miałby być usprawiedliwiony przed Bogiem? Gdyby chciał się z nim spierać, nie odpowie mu ani raz na tysiąc” (Hi 9:2-3). Widzimy teraz wyraźnie, na czym polega Boża sprawiedliwość, której nie zaspokoją żadne ludzkie uczynki i która zarzuci nam tysiąc zbrodni, a my nie będziemy w stanie oczyścić się choćby z jednej. Święty Paweł, który był ,,wybranym naczyniem” Boga (Dz 9:15), tak to właśnie odczuł w swoim sercu: ,,Niczego w sobie nie dostrzegam, jednak nie jestem przez to usprawiedliwiony, lecz tym, który mnie sądzi, jest Pan” (1 Kor 4:4).
Sprawiedliwość własną musimy odrzucić
Rozważywszy doskonałość Boga, musimy wejrzeć w siebie bez ogródek i odrzucić wszelkie samozadowolenie. Nic dziwnego bowiem, że jesteśmy zaślepieni w tym względzie i nikt się nie ustrzeże tej zgubnej skłonności do samouwielbienia, naturalnie w nas zakorzenionej, jak wskazuje Pismo. „Wszelka droga człowieka jest słuszna w jego oczach, ale PAN waży serca”, powiada Salomon. ,,Wszystkie drogi człowieka są czyste w jego oczach, ale PAN waży duchy” (Prz 21:2; 16:2). Jak to? Czyżby ten błąd nas rozgrzeszał? Wprost przeciwnie: skoro Pan waży serca, to znaczy, że człowiek szczyci się zewnętrznymi pozorami sprawiedliwości, a tymczasem Bóg kładzie na szalę całą niegodziwość i całą nieczystość, jakie kryją się w głębi serc. Jeśli więc schlebianie sobie niczemu nie służy, nie oszukujmy się dobrowolnie na własną zgubę. Dla właściwej oceny nas samych trzeba stawiać ludzkie sumienie przed trybunałem Boga. Oświecenie Boże jest bowiem niezbędne do ujawnienia i pokazania naszej skrywanej przewrotności, która inaczej pozostaje niejasna i ukryta. Jeśli tak zrobimy, pojmiemy znaczenie słów, że daleko człowiekowi do zdobycia usprawiedliwienia przed Bogiem, ponieważ jest tylko obrzydłym i nikczemnym robakiem, który ,,pije nieprawość jak wodę” (Hi 15:16). Albowiem ,,któż może wydobyć czystego z nieczystego? Ani jeden” (Hi 14:4). Doświadczamy tego, co Hiob mówił także o sobie: ,,Jeśli się usprawiedliwię, moje usta mnie potępią. Jeśli powiem, że jestem doskonały, to one wykażą, że jestem przewrotny” (Hi 9:20). Ówczesny lament innego proroka nie odnosił się tylko do jego czasów, ale pozostaje wciąż aktualny: ,,Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas zboczył na swą drogę” (Iz 53:6). Ma tu na myśli wszystkich, którym ma być zakomunikowana łaska odkupienia. Surowa ocena ma pozostawać w mocy tak długo, aż sami sobą wstrząśnięci będziemy w końcu gotowi na przyjęcie łaski Jezusa Chrystusa. Ten, komu się wydaje, że może się cieszyć Jego łaską, nie wyzbywszy się samozadowolenia, myli się srodze. Oczywiście prawdziwe jest bowiem zdanie, że ,,Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1 P 5:5; Jk 4:6).
Tylko obiecane nam, darmowe usprawiedliwienie daje radość i pokój sumienia
Zastanawiając się, w jaki sposób nasze sumienie może znaleźć radość i spokój w obliczu Boga, nie znajdziemy nic innego, jak tylko ofiarowane nam darmo usprawiedliwienie z Bożej łaski. Pamiętajmy o słowach Salomona: ,,Któż może powiedzieć: Oczyściłem swoje serce, jestem czysty od swego grzechu?” (Prz 20:9). Wszak na każdym ciążą wielkie nieczystości. Niechże najdoskonalsi nawet wejrzą w siebie i rozliczą swoje uczynki. Co się wtedy okaże? Czy będą mogli zaznać spokoju i radować się w sercu, że pozostają w zgodzie z Bogiem? Czy może raczej narażą się na okrutne męki, znajdując w sobie wszelkie powody do potępienia przy ocenie wedle uczynków? Kiedy sumienie zwraca się ku Bogu, to musi albo pozostawać w zgodzie z Jego wyrokiem i wtedy zazna spokoju, albo też zmagać się z piekielną trwogą. Na nic przeto nie zda się dysputa o sprawiedliwości, jeżeli ta sprawiedliwość nie będzie miała solidnych podstaw, pozwalających duszy stawić czoła Bożemu wyrokowi. Dopiero kiedy nasza dusza będzie mogła bez trwogi czekać na ten wyrok i go przyjąć, wtedy będzie nam wolno myśleć, że znaleźliśmy sprawiedliwość niezafałszowaną. Dlatego apostoł nie bez powodu nalega na taki sposób myślenia. Oto jego słowa: ,,Jeśli bowiem dziedzicami są ci, którzy są z prawa, to wiara stała się daremna i obietnica obróciła się wniwecz” (Rz 4:14). Święty Paweł wskazuje w pierwszym rzędzie, że wiara zostaje unicestwiona i znika, jeśli usprawiedliwienie ma polegać na zasługach przez uczynki lub na przestrzeganiu Prawa. Wszak nikt nie może się na tym opierać, ponieważ nikt nie ośmieli się złożyć sobie obietnicy, że będzie przestrzegał Prawa w całej rozciągłości, bo nikt nie może mu całkowicie sprostać poprzez swe uczynki. Nie trzeba szukać dalszych dowodów, gdyż każdy może sobie sam zaświadczyć, spoglądając na siebie trzeźwym okiem. Ogarnie go wówczas zmieszanie, a potem rozpacz, kiedy zobaczy, ile ciąży na nim zobowiązań i jak mu daleko do tego, aby je wszystkie spełnić. Oto wiara uciśniona i wygasła! Albowiem wahania, zmienność, targające nami wątpliwości, chwiejność, zawieszenie w próżni i na końcu rozpacz nie mają nic wspólnego z ufnością. Dlatego musimy stale umacniać serce mocnym przekonaniem, aby w nim znajdować niezawodne oparcie.
Artykułu pochodzi z treści książki Podstawy Religii Chrześcijańskiej. Tom II