Bóg udoskonala to, w co zaopatruje. Bryan Chapell

Usprawiedliwienie z łaski jest wspaniałe, ale na nim Boży plan się nie kończy. Jezus Chrystus nie tylko ocala nas przed grzechami przeszłości, lecz także zapewnia nam wieczność z Nim. Właśnie dlatego Jezus powiedział, że każdy, kto wierzy w Niego, nie zginie, ale będzie miał życie wieczne (zob. J 3:16). Zbawienie, które oferuje Bóg, nie przypomina ratunku z pazurów tygrysa jednego dnia, aby kolejnego trafić do dżungli. Ewangelia to także Boże sposoby zapewniania nam duchowego bezpieczeństwa na wieki.

Zjednoczenie z Chrystusem

Bóg nie tylko kocha nas tak mocno jak Jezusa, ale Boża łaska czyni nas Jego dziećmi. „Patrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi. Dlatego świat nas nie zna, bo jego nie zna” (1 J 3:1). Jak jednak ktokolwiek z nas może stać się dzieckiem Boga, skoro narodził się fizycznie jako dziecko swych rodziców? Zostaliśmy usynowieni przez naszego Niebiańskiego Ojca (Ef 1:5-6). Ta odpowiedź ukazuje nam potężne implikacje łaski.

Jak działa ów proces usynowienia? Opisaliśmy już jego istotę: chodzi o położenie ufności w Chrystusie co do naszego duchowego życia z Bogiem. Czynimy to, mówiąc, że potrzebujemy tego, by Jezus nas uświęcił, wyznając nasz grzech i to, że nasze myśli, słowa i czyny nie wystarczają, by pojednać nas z Bogiem. Wówczas Bóg, wyłącznie z łaski, usprawiedliwia nas i stajemy się w Jego oczach prawi i umiłowani tak samo jak Jezus.

Nie omówiliśmy jeszcze wszystkich konsekwencji pełnej duchowej zależności. Skoro duchowe życie z Bogiem nie jest wynikiem naszych starań, zatem z ludzkiej perspektywy można nas właściwie uznać za martwych. Może się to wydawać dziwne, ale Ewangelia potwierdza słuszność tego wniosku. Co więcej, ta śmierć otwiera tak naprawdę drzwi do nowego życia w Bożej rodzinie.

Zjednoczeni ze śmiercią Chrystusa

Apostoł Paweł dochodzi do wniosku, że człowiek nie może zrobić nic, co usprawiedliwiłoby go przed świętym Bogiem, po czym dodaje: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany: żyję, ale już nie ja” (Ga 2:20). Może brzmi to strasznie, ale to oczywista konkluzja odnośnie do tego, co to znaczy stanąć przed Bogiem dzięki ofierze Jezusa, a nie własnej świętobliwości. Naszą nadzieją jest nie to, co sami robimy, ale co uczynił Jezus. Nasz duchowy status – nasza tożsamość – jest przesiąknięty tą prawdą.

Zjednoczenie ze śmiercią Chrystusa może brzmieć strasznie, ale jest tak naprawdę czymś dobrym. Jeśli do krzyża została przybita cała prawda o nas, oznacza to, że nasze grzechy, wady i zaniedbania też się tam znalazły. Ponieważ na krzyż trafiło wszystko, co mogło nas duchowo oddzielić od Boga, On może nas przyciągnąć blisko Siebie. Co nam jednak przyjdzie z takiej intymności, skoro jesteśmy duchowo martwi? Św. Paweł odpowiada na to pytanie, przypominając nam, że nasze duchowe życie – nasza tożsamość przed Bogiem – wypływa teraz z innego źródła.

Zjednoczeni z życiem Chrystusa

Zostajemy złączeni nie tylko ze śmiercią, lecz także z życiem Chrystusa. „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany: żyję, ale już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2:20, podkr. Aut.), pisze św. Paweł. Nie tylko zapewnia on o nowym życiu w Chrystusie, ale porusza też kluczowy aspekt Ewangelii, dotąd przez nas niewspomniany – zmartwychwstanie.

Cierpiąc na krzyżu, Jezus uchylił karę, która została nałożona na ludzkość, gdy pierwszy raz zboczyła ona z Bożych dróg. Bóg ostrzegł Adama, że w przypadku nieposłuszeństwa – umrze (Rdz 2:17). Grzech Adama zerwał intymną więź życia łączącą serce człowieka ze świętym Bogiem. Bóg odpowiedział, wskrzeszając Jezusa z martwych mocą Ducha Świętego, aby wykazać, że ofiara Chrystusa usunęła skutki grzechu pierworodnego (Rz 8:11; 1 Kor 15:15-20).

Życie Jezusa po śmierci dowodzi prawdziwości danej nam przez Boga obietnicy zgładzenia grzechu oraz życia wiecznego. Grzech nie kończy naszej relacji z Bogiem, podobnie jak nie kończy jej kres naszego ziemskiego życia. Gdy zawodzi nasze śmiertelne ciało, nasz duch na zawsze trwa w bliskości z Panem. Nadejdzie też dzień, w którym Bóg wskrzesi nasze ciała – jak to uczynił z Jezusem – abyśmy w ciele i w duchu zostali na nowo złączeni z Jezusem. Ale tą dobrą nowiną zajmiemy się trochę później.

Na ten moment ważne jest, by zdać sobie sprawę, że dzięki powstaniu Jezusa z martwych duch każdego wierzącego już teraz jest złączony z Chrystusem. Choć Chrystus umarł, znowu żyje. Żyje w nas, w duchowym zjednoczeniu z naszym duchem. Nie zapominajmy, że apostoł Paweł mówi: „żyje we mnie Chrystus”. Skoro można nas właściwie uznać za martwych (ponieważ żaden nasz uczynek nie zapewni nam uznania w oczach Boga) i skoro Jezus żyje w nas (ponieważ Jego Duch złączony jest z naszym duchem), tożsamość Jezusa staje się naszą tożsamością. Wszystko, co można powiedzieć o Nim – Jego mądrość, świętość i prawość – zajmuje miejsce naszej głupoty, grzechu i buntu (1 Kor 1:31). Apostoł słusznie raduje się tym, że Chrystus jest naszym życiem (Kol 3:4) oraz że „dla mnie bowiem życie to Chrystus” (Flp 1:21). Dzięki naszemu duchowemu zjednoczeniu z Chrystusem wszystko, co nas hańbi, umarło, a nam przynależy wszystko, co oddaje Mu cześć.

Artykuł pochodzi z treści książki: Ewangelia w Centrum