Gdy Chrystus na nic się nie przydaje. Timothy Keller

W ostatecznym rozrachunku Galacjanie muszą dokonać wyboru. Czy uznają Chrystusa za swój skarb, w którym znajdują przebaczenie i spełnienie, czy też zwrócą się ku zachowywaniu prawa i ku obrzezaniu? Głoszone przez judaizantów nauczanie było następujące: Jeśli się nie obrzezacie i nie będziecie zachowywać prawa, nie dostąpicie zbawienia (zob. Dz 15:1, 5). Natomiast św. Paweł ripostuje, że Galacjanie nie będą mogli być zbawieni w sytuacji, gdy to nauczanie przyjmą i mu się podporządkują. Wówczas bowiem ,,Chrystus na nic [im] się nie przyda” (Ga 5:2). Również w tym przypadku św. Paweł powtarza twierdzenie poczynione już wcześniej w tym liście (tym razem w rozdziale pierwszym). A zatem znów musimy pamiętać, że tego typu powtórki są w Piśmie celowe: pewne rzeczy musimy usłyszeć, i to kilkukrotnie! Święty Paweł zaś chce, by Galacjanie zapamiętali, że nie można czegokolwiek dodawać do Chrystusa bez odjęcia Jego samego. Chrystus albo będzie dla nich wszystkim, albo do niczego im się nie przyda. Jeśli posłuszeństwo prawu wejdzie w skład ich systemu zbawienia, stanie się ono ich jedynym systemem, a zatem będą zobowiązani wypełnić całe prawo (w. 3) – co, jak już zobaczyliśmy, jest po prostu niemożliwe (3:10-11). Próba osiągnięcia usprawiedliwienia na podstawie prawa jest dążeniem do samozbawienia i oznacza ,,oddzielenie od Chrystusa” (w. 4; BE). Nie możemy trzymać się łaski, jeśli w życiu koncentrujemy się na wypełnianiu uczynków (w. 4). Krótko mówiąc, werset 1 przypomina o naszej subiektywnej wolności w Chrystusie: o tym, że nasze posłuszeństwo Bogu nie wypływa już z pobudek będących dla nas obciążeniem i zniewoleniem. Wersety 2-4 przypominają o naszej obiektywnej wolności w Chrystusie: o tym, że zostaliśmy uwolnieni od obowiązku zachowywania całego prawa w imię dostąpienia usprawiedliwienia przed Bogiem. Święty Paweł wskazuje, że Ewangelia wyzwala nas zarówno z poczucia winy, jak i z niewoli grzechu; zarówno od potępienia związanego z grzechem, jak i od motywacji do popełniania grzechów. Czy werset 4 oznacza, że prawdziwi chrześcijanie mogą utracić swe zbawienie i odpaść od łaski? Mogłoby się tak wydawać. Ale jak zobaczymy już za chwilę (w. 5-6), chrześcijanie opierają całe swe życie na pewności co do obecnego i przyszłego bycia akceptowanymi przez Boga. Nie da się być pewnym własnego zbawienia, uważając, że musimy zasłużyć sobie na nie (czy choćby je podtrzymać) własnymi staraniami. Jeśli stale ,,zbawiamy” samych siebie dzięki dobremu życiu, jak możemy mieć pewność, że jesteśmy wystarczająco porządni, by zachować Bożą przychylność? Jednak w Biblii często czytamy, że chrześcijanie mogą mieć świadomość tego, iż są już bezpieczni i zbawieni (zob. np. 1 J 2:3). Innymi słowy na zbawienie nie zarabiamy” sobie własnym postępowaniem i nie możemy tym postępowaniem „zarobić” na jego utratę. Święty Jan w następujący sposób opisuje ludzi, którzy trwale odwracają się od wiary: „nie byli [oni] z nas. Gdyby bowiem byli z nas, zostaliby z nami” (1 J 2:19). Apostołowi chodzi o to, że prawdziwi chrześcijanie uzyskują zbawienie na podstawie łaski i potwierdzają swą przynależność do chrześcijaństwa poprzez stałe pokładanie ufności w łasce! Na tej samej zasadzie ci, którzy odpadają od łaski, w rzeczywistości nigdy na niej nie polegali. Dlatego właśnie św. Paweł może powiedzieć w Ga 5:10: ,,mam co do was przekonanie w Panu, że nie będziecie innego zdania”- żywi on przekonanie, że Galacjanie naprawdę są chrześcijanami, a zatem swą pozytywną reakcją na jego przestrogi pokażą, iż z całego serca wierzą Ewangelii. Jednak chrześcijanie i tak muszą wysłuchać ostrzeżeń zawartych w wersetach 2-4. Święty Paweł stwierdza: Nie liczą się wasze zapewnienia, że dokonaliście nawrócenia, ani wasze opowieści o tym, jak bardzo waszym zdaniem Chrystus przemienił wasze życie. Jeśli uznajecie, że wasze zbawienie w jakikolwiek sposób zależy od waszego postępowania, to odrzucacie zbawienie na podstawie samej wiary w samego Chrystusa (choć jestem przekonany, że tak nie czynicie) i nie możecie być przez Niego zbawieni. Apostoł wskazuje, że jest to prawdziwy sprawdzian tego,
czy dana osoba jest chrześcijaninem, czy też nie.

Nadzieja na to, co już posiadamy

Święty Paweł zachęca Galacjan, by zamiast dążyć do samodzielnego osiągnięcia sprawiedliwości (które to starania skazane na porażkę), po prostu ,,oczekiwali nadziei sprawiedliwości” (w. 5). Biblijne słowo elpida, tłumaczone jako „nadzieja”, ma o wiele silniejszą wymowę niż w naszym języku. W Piśmie Świętym „mieć nadzieję” nie oznacza ,,liczyć na”, jak w zdaniu: Czy jutro będzie słonecznie? – Mam nadzieję (ale nie mam co do tego żadnej pewności). W Biblii pojęcie „nadzieja” odnosi się do posiadania mocnej pewności odnośnie do czegoś (zob. Hbr 11:1). Stanowi to poważny problem dla czytelników współczesnych przekładów. Słowo oznaczające w grece ,,całkowitą pewność” w naszym języku znaczy „odrobina pewności”. A zatem łatwo nam opacznie zrozumieć wiele fragmentów! Na to, jaki jest prawdziwy sens pojęcia „nadzieja”, wskazuje werset 5 omawianego rozdziału, w którym św. Paweł stwierdza, że po prostu ,,oczekujemy” na sprawiedliwość. Nie staramy się o nią ani do niej nie dążymy. Wiemy, że ona nastanie i że się zbliża. Tak więc możemy jej oczekiwać z przejęciem, nie zaś z niepokojem. Czym dokładnie jest to, czego się spodziewamy? Sprawiedliwość jest czymś więcej niż dobroć. Polega ona na byciu całkowicie ,,w porządku” i pozostawaniu we właściwej relacji z Bogiem. Święty Paweł wskazuje, że już teraz możemy żyć ze świadomością, iż w przyszłości z pewnością czeka nas bycie uwielbionymi i przyjętymi w Boże objęcia, bowiem wiemy, że skoro jesteśmy ,,synami, to i dziedzicami Bożymi” (4:7). Nikt inny – ani ludzie całkowicie zeświecczeni, ani wyznawcy jakiejkolwiek innej religii – nie może postrzegać swej przyszłości w taki właśnie sposób! Osoby niereligijne nie mają pojęcia, co będzie się z nimi działo za milion lat, zaś te religijne, ale pozbawione Ewangelii, muszą żywić niepokój co do swego przyszłego losu, nie mogąc podchodzić do niego ze spokojem ani oczekiwać go z radością. Pewność co do tego, że naszą przyszłość spędzimy z Bogiem, stanowi owoc Ewangelii. Wspominając o przyszłości, św. Paweł kieruje naszą wyobraźnię ku temu, na czym będzie polegać nasz promieniejący, chwalebny, piękny i doskonały stan. W innym miejscu apostoł stwierdza, że Jezus przyszedł na świat, by przedstawić nas sobie jako „chwalebnych, niemających skazy ani zmarszczki […], lecz […] świętych i nienagannych” (Ef 5:27). Wiemy, że tacy na pewno będziemy, a zatem w istocie jest to prawdą już teraz. Mamy żyć ze świadomością, że jesteśmy – i zawsze będziemy absolutnie piękni w oczach Bożych. Ujmując to inaczej: jesteśmy obecnie przez Boga kochani i traktowani tak samo, jak będzie to wówczas, gdy już doświadczymy doskonałej chwalebności w niebie. Święty Paweł mówi, że dzięki wierze i dziełu Ducha możemy (i faktycznie będziemy) z gorliwością oczekiwać tej sprawiedliwości i obiecanej chwały. Tak więc czekanie nie polega po prostu na intelektualnym uznaniu, że coś nas czeka w przyszłości. Użyty w oryginale język jest zbyt wymowny, a spodziewane skutki są zbyt doniosłe, by chodziło tutaj o zaledwie
taką postawę.

Apostoł odnosi się tu do duchowej dyscypliny. Polega ona na pielęgnowaniu w sobie określonego nastawienia serca: żarliwego, pełnego pasji zachwytu tym, co otrzymaliśmy w Chrystusie. Wiąże się z tym refleksja i rozmyślanie nad naszym usprawiedliwieniem, usynowieniem i przyszłym uwielbieniem, a następnie dopasowywanie do tego naszego postępowania. Musimy na tyle często kierować swą uwagę ku temu, kim jesteśmy i co posiadamy w Chrystusie, by nasze serca ulegały poruszeniu, a nasze zachowanie zgadzało się z tą niewidzialną rzeczywistością.
To właśnie dzieje się w osobach pokładających wiarę w Synu,
w których swego dzieła dokonuje Duch.

Artykuł pochodzi z treści książki List do Galacjan

Dodaj komentarz